Jak Brexit wpłynie na negocjacje TTIP?

Wszystkie konsekwencje wyniku głosowania w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej na razie nie są znane. Ale w odniesieniu do negocjacji TTIP można już pokusić się o prognozy. Oto one.

ttip

Rząd Davida Camerona był jednym z najgorętszych zwolenników umowy handlowej UE-USA. Duet Cameron-Merkel (premier Wielkiej Brytanii-kanclerz Niemiec) przewodził promocji TTIP w Europie i był nieformalnym partnerem prezydenta Obamy w zabiegach o przekonanie UE do tej kontrowersyjnej umowy. Wyniki wczorajszego referendum oznaczają, że brytyjski głos będzie liczył się znacznie mniej w unijnej debacie. Kanclerz Merkel pozostanie z TTIP samotnie na placu boju, gdyż nie może liczyć na to, że Wielką Brytanię zastąpi którykolwiek inny z największych krajów UE. Na pewno nie będzie to Francja, której prezydent niedawno jednoznacznie wypowiedział się przeciw umowie w obecnym kształcie.

Podczas kampanii referendalnej kwestia TTIP podnoszona była przez obie strony. Zwolennicy Brexit przekonywali, że tylko wyjście z UE pozwoli Brytyjczykom uniknąć umowy nazywanej czasem koniem trojańskim amerykańskich korporacji. Z drugiej strony zwolennicy pozostania Wielkiej Brytanii w UE ostrzegali, że ich kraj nie będzie w stanie wynegocjować z USA lepszej umowy niż TTIP. Jeśli będzie samotnie negocjował ze Stanami Zjednoczonymi, to będzie zmuszony do znacznie większych ustępstw na rzecz Amerykanów, niż gdyby schronił się pod parasolem negocjatorów unijnych. Media brytyjskie donoszą, że Wielką Brytanię po Brexit może czekać nie TTIP lecz wręcz „TTIP na sterydach”.

Wpływ Brexit na potencjał negocjacji TTIP przez całą Unię Europejską może być znaczny. Zamieszanie spowodowane niepewnością dotyczącą przyszłości UE i procedury wychodzenia z niej jednego z największych krajów członkowskich może spowodować również spowolnienie negocjacji TTIP.

Z drugiej strony należy pamiętać, że wyniki referendum to ważny etap politycznego wychodzenia z UE, ale nie przekłada się bezpośrednio na prawne aspekty negocjacji umowy. Dlatego nie jest wykluczone, że negocjatorzy TTIP wykorzystają fakt, że pod względem prawnym jeszcze nic się nie zmieniło i przyśpieszą negocjacje, aby zakończyć je przed formalną zmianą statusu Wielkiej Brytanii w UE. Jest to scenariusz o tyle realny, że już teraz nad TTIP krąży widmo objęcia prezydentury w Ameryce przez Donalda Trumpa lub Hilary Clinton, którzy są bardziej krytyczni wobec umów handlowych niż dotychczasowy prezydent.

Brexit będzie miał również wpływ na sytuację Polski w negocjacjach TTIP. Oczywiście pamiętamy, że rząd Rzeczpospolitej nie bierze udziału w negocjacjach – w imieniu krajów członkowskich robi to Komisja Europejska, która „konsultuje” swoje działania z krajami członkowskimi. Jednak wyjście Wielkiej Brytanii z UE zmieni dynamikę negocjacji również z polskiej perspektywy. Zarówno obecny, jak i poprzedni rząd podkreślały zbieżność interesów Polski z podejściem Wielkiej Brytanii. Jednak bliższe spojrzenie na TTIP pokazuje, że przynajmniej w dwóch sprawach interesy te są wręcz przeciwne. Po pierwsze, rząd Camerona nie wahałby się poświęcić obrony europejskiego rolnictwa przed amerykańskim przemysłem spożywczym. Po prostu rolnictwo w Wielkiej Brytanii nie ma nawet połowy tej wagi, którą ma w Polsce. Zarówno pod względem bazy wyborczej, jak i wagi gospodarczej rolnictwo nie było ważne dla Camerona, więc gdyby doszło do zapowiadanego układu „ustępstwa w zakresie rolnictwa za motoryzację”, to premier Wielkiej Brytanii nie wahałby się nawet chwili. Tymczasem w Polsce rolnictwo jest ważne, rolnicy stanowią istotną grupę wyborców, a jakość polskiej żywności jest naszym atutem i obecny rząd zdaje sobie z tego sprawę. Po drugie, obydwa kraje mają całkiem różne interesy w odniesieniu do sektora finansowego. Wielka Brytania posiada City, które jest jednym z głównych ośrodków tego sektora w Europie. Tymczasem obecny rząd Polski raczej dąży do większej kontroli nad bankami, a nawet renacjonalizacji części z nich. Oczywiste jest więc, że brytyjskie nadzieje na ekspansję europejskich instytucji finansowych w Stanach Zjednoczonych mają się nijak do polityki obecnego polskiego rządu.

Z tych względów wyłączenie się Wielkiej Brytanii z negocjacji TTIP oznacza większe pole manewru dla Polski. Możliwa jest zarówno lepsza ochrona interesów producentów i konsumentów żywności, a nawet całkowite wyłączenie rolnictwa z negocjacji TTIP, jak i ostatecznie wyjęcie kwestii usług finansowych z tej umowy.

Brexit będzie miał też wpływ na debatę o TTIP w Parlamencie Europejskim. W tej chwili nie wiadomo, kiedy wyniki referendum przełożą się na wygaśnięcie mandatów brytyjskich europosłów. Gdyby stało się to w najbliższych miesiącach, oznaczałoby to zmniejszenie liczby eurodeputowanych o 73. Wszystkie ugrupowania polityczne straciłyby „brytyjskie” miejsca, ale w różnym stopniu. Europejska Partia Ludowa (EPP) nie straciłaby żadnych posłów, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy straciliby 21 głosów, Socjaldemokraci – 20 głosów, Grupa Europa Wolności i Demokracji (EFDD) – 22 głosy, a Zieloni – 6 głosów. W ostatecznym rozrachunku oznacza to relatywne zwiększenie roli Grupy Porozumienia Liberałów i Demokratów (ALDE) i lekkie ograniczenie wpływu zwolenników TTIP.

W głosowaniach pomiędzy państwami członkowskimi UE wyjście Wielkiej Brytanii z UE oznaczać będzie dwie rzeczy: po pierwsze, relatywne zwiększy się waga pozostałych największych państw – Francji, Niemiec i Włoch (każde ma po 29 głosów) i po drugie… stosunkowo zwiększy się również siła Polski, która ma aż 27 głosów (tyle samo co Hiszpania i aż o 13 głosów więcej niż kolejne państwo).

Trzeba pamiętać, że drogą to uchwalenia TTIP w UE jest umowa CETA (UE-Kanada), w sprawie której zarówno kraje członkowskie, jak i Parlament Europejski wypowiedzą się już w najbliższym czasie. W tej decyzji Brytyjczycy prawie na pewno będą jeszcze uczestniczyli, a to oznacza wsparcie dla obu kontrowersyjnych umów.

Podsumowując, większość przesłanek skłania do wniosku, że Brexit spowoduje wydłużenie negocjacji TTIP i utratę znaczenia jednego z najbardziej entuzjastycznych zwolenników tej umowy. Nie oznacza to jednak, że nie należy z uwagą śledzić sprawy, gdyż propagatorzy TTIP mogą wykorzystać poczucie zagrożenia wśród europejskich elit, aby przedstawiać tę kontrowersyjną umowę jako drogę do odzyskania jedności UE. Z polskiego punktu widzenia Brexit oznacza z jednej strony utratę sojusznika, którego cenił zarówno obecny, jak i poprzedni rząd, ale z drugiej strony szansę na większe uwzględnienie polskich interesów w negocjacjach TTIP lub zablokowanie umowy, jeśli nie będzie ona tych interesów realizować.

Przeczytaj artykuły o podobnej tematyce:

, ,