Nierówności na świecie – stan w 2019 r.

Bogaci coraz bogatsi, biedniejsi coraz biedniejsi. Dokąd zmierzamy? Raport Oxfam.

Ilustracja: szachownica

 

Nasz świat podzielony jest na skrajności. Na przykład ekonomiczne. 3,8 miliarda ludzi stanowiących biedniejszą połowę ludzkości dysponuje takim samym majątkiem co 26 najbogatszych osób świata. Jeszcze rok wcześniej ta fortuna przypadała 43 osobom. Majątek supermiliarderów urósł w zeszłym roku o 12 procent. W tym samym czasie uboższa połowa ludzkości zbiedniała o 11 procent.

Najnowszy raport Oxfam zatytułowano “Dobro publiczne lub bogactwo prywatne”. Ten tytuł doskonale obrazuje proces jakiemu globalnie się poddajemy.

Rosnąca przepaść między bogatymi a biednymi opiera się na tym napięciu: prywatne kontra publiczne, gdzie dobro publiczne traci na korzyść bogactwa prywatnego. Ta rosnąca przepaść przekreśla wiele osiągnięć w walce z ubóstwem, niszczy nasze gospodarki i napędza powszechny gniew społeczny na całym świecie. Rządy pogłębiają nierówności – poprzez niedofinansowanie usług publicznych takich jak opieka zdrowotna i edukacja oraz zbyt łagodnie opodatkowanie korporacji i osób zamożnych. Rosnące nierówności ekonomiczne najboleśniej godzą w kobiety i dziewczęta.

Raport otwiera przedmowa autorstwa Nellie Kumambala, nauczycielki w szkole średniej w Lumbadzi (Malawi). Pisze ona, jak wygląda sytuacja w jej szkole.

Pochodzę z rodziny nauczycieli, pisze Kambala, od 19 lat uczę w biednej szkole i obserwuję, jak narastają podziały. Moi uczniowie często pokonują ogromne dystanse na piechotę aby dotrzeć do klasy – ponieważ nie ma bliższej szkoły w ich okolicy. Wielu przychodzi głodnych, co jest kolejnym wyzwaniem dla uczenia się. Ale nie mamy pieniędzy na śniadania dla uczniów; tak samo jak na materiały dydaktyczne, ćwiczenia czy klocki do uczenia się. Podręczników używamy na spółkę. Mam wielu zdolnych uczniów, którzy wbrew warunkom osiągają wysokie noty. Jednak co z tego, kiedy ich rodzin nie stać na kontynuację nauki. W tym samym czasie obok rozkwitają szkoły prywatne. Widzę, jakimi funduszami dysponują, jakie mają zaplecze, jak łatwo i przyjemnie się tam uczyć. Uważam to za głęboko niesprawiedliwe, że uczniowie w szkole rządowej są pozbawieni tego wszystkiego, że tak jest im trudno na starcie. Moja najbardziej błyskotliwa uczennica zakończyła naukę na podstawówce. Nie miała funduszy by się dalej kształcić, a zapewne zostałaby uznaną matematyczką.

Szkoła publiczna jest jak społeczeństwo w soczewce. Raport Oxfam pokazuje, że w zbyt wielu obszarach i dla zbyt wielu osób nasz świat i nasze społeczeństwa, wygląda właśnie jak szkoła w Lumbadzi. Dowodzi także, że nie jest to nieunikniony rozwój, lecz owoc wyborów jakie podejmują politycy czy biznesmeni.

W pigułce: Co pokazuje raport? To, że świat coraz bardziej się dzieli. Dystans między bogactwem a ubóstwem, między tymi którzy mają możliwości i tymi którzy są ich pozbawieni wciąż narasta.

  • Świat należy nadal do mężczyzn. Większość najbogatszych ludzi na świecie to mężczyźni. Kobiety zarabiają 23% mniej niż mężczyźni; na skalę globalną mężczyźni posiadają także 50% większy majątek niż kobiety.
  • Globalnie model funkcjonowania społeczeństw opiera się na nieodpłatnej pracy kobiet. Gdyby policzyć wszystkie godziny spędzone przez kobiety na zakupach, opiece, prowadzeniu gospodarstwa, noszeniu wody etc. i gdyby zlecić wykonanie tej pracy jednej komercyjnej firmie, firma taka miałaby zarobki 43 razy większe niż Apple.
  • Światowi miliarderzy zwiększyli majątki o 900 miliardów dolarów w ubiegłym roku. W tym samym czasie 3,4 miliarda ludzi ledwo uniknęło skrajnego ubóstwa i żyje za mniej niż 5,5 dolara dziennie. Dysproporcje między najbiedniejszymi a najbogatszymi rosną bardzo szybko.
  • Globalne tempo zmniejszania się obszaru skrajnego ubóstwa spowolniło o połowę; w Afryce subsaharyjskiej skala skrajnego ubóstwa wzrasta.
  • Co najmniej połowa z 7,6 miliarda ludzi na całym świecie nie otrzymuje niezbędnej opieki zdrowotnej. Co roku 100 milionów ludzi popada w skrajne ubóstwo, a 800 milionów osób doświadcza poważnych trudności finansowych z powodu opłacania opieki zdrowotnej. Ta liczba rośnie.
  • W 2015 r. 262 miliony dzieci w wieku podstawowym i średnim nadal pozostawało poza szkołą.
  • W szkole podstawowej ponad połowa uczniów nie osiąga nawet podstawowej biegłości w czytaniu.
  • 844 milionom ludzi wciąż brakuje stałego dostępu do wody pitnej.
  • Zaledwie cztery centy z każdego dolara wpływów z podatków pobieranych na całym świecie pochodziły z podatków od majątku, takich jak spadki lub nieruchomości (dane za rok 2015). Przyczynia się to do tego, że osoby bardzo zamożne płacą procentowo mniejsze podatki niż osoby najbiedniejsze. Tego rodzaju podatki zostały zredukowane lub wyeliminowane w wielu bogatych krajach; w krajach rozwijających się niemal się ich nie stosuje.
  • Bogaci w coraz mniejszym stopniu utrzymują biednych. Stawki podatkowe dla zamożnych osób i korporacji również obniżyły się przez ostatnie dekady w sposób spektakularny. Na przykład najwyższa stawka podatku dochodowego od osób fizycznych w bogatych krajach spadła z 62 procent (1970 r.) do zaledwie 38 procent (2013 r.). Średnia stopa podatkowa w biednych krajach wynosi zaledwie 28 procent.
  • W niektórych państwach, na przykład w Brazylii, najbiedniejsze 10 procent społeczeństwa przekazuje większą część swoich dochodów na podatki (w tym poprzez podatek VAT) niż najbogatsze 10 procent.

Tyle o liczbach. A jakie są skutki? Przepaść, która narasta między bogatymi a biednymi, rozszczepia ludzkość na dwa plemiona, którym coraz trudniej się porozumieć. Rosnące w różnych obszarach nierówności hamują walkę z ubóstwem i uniemożliwiają osiągnięcie równości między kobietami i mężczyznami. Niestety, większość przywódców politycznych nie zabiega o to, by zmniejszyć ten niebezpieczny podział. A tymczasem, rosnące nierówności to nie jest zjawisko nieuniknione. To skutki politycznych wyborów. Można podjąć konkretne kroki aby zacząć zasypywać tę przepaść. – mówi Gro Harlem Brundtland, była szefowa WHO i była premierka Norwegii.

Nick Hanauer, przedsiębiorca i inwestor venture capital podkreśla, iż pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy zmienić, jest hegemonia filozofii neoliberalnej. Powinniśmy przestać promować ideologię, która kreuje sztuczne potrzeby i promuje podążanie za chciwością. Zaspokajamy ją bowiem kosztem innych, kosztem rabunkowego wykorzystywania zasobów, kosztem przyszłych pokoleń.

Autorzy podkreślają, iż odpowiedzią na neoliberalizm powinna być ludzka ekonomia (Human Economy), w której na pierwszy plan stawia się człowieka, a nie zysk.

Na przykład, z wyliczeń autorów raportu wynika, że gdyby skłonić najbogatszy 1 procent społeczeństwa do uiszczenia 0,5 procent dodatkowego podatku od majątku, mogłoby to przynieść więcej pieniędzy, niż potrzeba na sfinansowanie edukacji 262 milionów dzieci będących obecnie poza systemem edukacji ORAZ zapewnić opiekę zdrowotną, która mogłaby ocalić życie 3,3 mln osób. Obecnie każdego dnia z powodu braku dostępu do opieki medycznej umiera 10.000 ludzi.

Kobiety

Raport podkreśla, że system neoliberalny – przynajmniej w obecnej formie – szczególnie uderza w kobiety. Nasze gospodarki opierają się bowiem w dużej części na milionach godzin nieodpłatnej pracy wykonywanej każdego dnia. Z powodu niesprawiedliwych postaw społecznych ta nieopłacona praca opiekuńcza jest w przeważającej mierze dokonywana przez kobiety i dziewczęta – to czas spędzony na opiece nad dziećmi, osobami starszymi i chorymi; gotowaniu, czyszczeniu, zbieraniu wody i drewna opałowego lub robieniu zakupów do domu.

Nieopłacony wkład kobiet w sam sektor zdrowia szacowany jest na około 3% PKB (produktu krajowego brutto) w krajach o niskich dochodach. Jeśli cała niezapłacona praca opiekuńcza wykonywana przez kobiety na całym świecie byłaby przeprowadzona przez jedną firmę, roczny dochód wynosiłby 10 bilionów dolarów – w zależności od przyjętej metodologii jest to 43 lub 51 razy więcej niż dochody Apple.

Ta praca kradnie czas kobietom – czas, który mogłyby wykorzystać na możliwości edukacyjne, polityczne, ekonomiczne. Przyczynia się także do złego stanu zdrowia. Utrzymuje w pozycji zależności i na niskim statusie społecznym – bo często łączy się z tym ze kobiety nie mają wpływu na finanse rodziny, a gdy jakaś usługa jest płatna (lekarz, szkoła), są ostatnimi, które skorzystają z takowej usługi. Z raportu wynika, że biedne kobiety są bardziej obarczone ciężarem nieodpłatnej pracy.

Dopóki nie zmienimy tego stanu rzeczy, nie jest możliwa ani równość płci ani równość ekonomiczna.

Usługi publiczne

Raport Oxfam bardzo podkreśla rolę usług publicznych w zwalczaniu nierówności. Ta idea bliska jest filozofii IGO, dlatego poświęcimy więcej miejsca na omówienie tej części raportu.

Czemu usługi publiczne są tak ważne? Zacznijmy od własnego ogródka. Upowszechnienie darmowej opieki zdrowotnej, transportu czy szkolnictwa odegrało kluczową rolę w budowaniu państw i narodów oraz w kształtowaniu społeczeństw w Europie Zachodniej – dlatego iż przysłużyły wyrównywaniu szans i niwelowaniu nierówności społecznych. Dzięki dostępie do edukacji czy usług medycznych żyje nam się dużo bardziej komfortowo. Nawet gdy na nic nas nie stać, nasze dzieci mogą chodzić do szkoły, a w przypadku choroby możemy iść do szpitala. Powszechna edukacja uwolniła nas od przekleństwa analfabetyzmu, które uniemożliwia aktywne uczestnictwo w wielu dziedzinach życia. To wszystko przekłada się na dobrostan społeczny i obniżenie gniewu i frustracji.

W ostatnich dziesięcioleciach w krajach rozwijających się dostęp do usług publicznych również przyniósł spektakularne rezultaty. Od 1990 roku 2,6 miliarda ludzi uzyskało dostęp do ulepszonej wody pitnej. Uczęszczanie do szkoły podstawowej jest obecnie prawie powszechne w większości krajów, i chodzi do niej tyle samo dziewcząt co chłopców. Dzięki dostępnej opiece medycznej od 1990 roku liczba dzieci umierających przed ukończeniem piątego roku życia spadła o połowę. W krajach najuboższych ogromnie spadł wskaźnik śmierci najuboższych matek podczas porodu. W 90 procentach przyczynił się do tego właśnie sektor publiczny.

To te radosne dane. Smutne dane mówią natomiast, że nadal każdego roku wiele milionów ludzi wpada w obszar skrajnego ubóstwa z powodu kosztów opieki zdrowotnej. W krajach takich jak Kenia, Demokratyczna Republika Konga (DRK) i Indie, czasami niewypłacalni pacjenci i pacjentki są wręcz więzieni w szpitalu, dopóki nie zapłacą. Z badania przeprowadzonego w DRK w 2016 r. wynika iż 54% kobiet, które urodziły dziecko, zostało zatrzymanych za niepłacenie rachunków medycznych. W wielu przypadkach odmawiano dalszej opieki zdrowotnej, dopóki rachunki nie zostaną uregulowane.

Do tego, w krajach Afryki subsaharyjskiej nadal 37% ludzi funkcjonuje bez stałego dostępu do wody pitnej, a aż 65 procent – bez prądu. Taki stan rzeczy znacznie zwiększa liczbę godzin spędzanych na nieodpłatnych zadaniach opiekuńczych w biednych gospodarstwach domowych – co bardzo obciąża kobiety.

Generalnie, kobiety i dziewczęta tracą najwięcej, gdy brak jest dostępu do podstawowych usług lub gdy pobiera się za nie opłaty: w wielu społeczeństwach ich niski status społeczny oraz brak kontroli nad finansami sprawia, że są ostatnimi w rodzinie, które skorzystają z edukacji lub opieki medycznej.

Dlatego Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) określił wydatki publiczne na ochronę zdrowia, edukację i ochronę socjalną jako jedne z najważniejszych narzędzi dostępnych rządom w celu zmniejszenia nierówności i ubóstwa. Aby te cele były realizowane, usługi publiczne muszą być wysokiej jakości, powszechne, publiczne i bezpłatne oraz promować równość płci.

Za tymi tezami stoją liczby. Dane z 150 krajów obejmujące okres ponad 30 lat dowodzą, że inwestycje w ochronę zdrowia, edukację i ochronę socjalną skutecznie zasypują przepaść między bogatymi a biednymi. Niedawny przegląd 13 krajów rozwijających się wykazał, że wydatki na edukację i zdrowie przyczyniły się w niemal 70 procentach do całkowitej redukcji nierówności.

Niektóre z liczb nie dotyczą faktów lecz marzeń. Na przykład, jeśli wszystkie dzieci ukończyłyby szkołę z podstawowymi umiejętnościami czytania, pisania i liczenia, 171 milionów ludzi mogłoby wyrwać się ze skrajnego ubóstwa. Dostępna opieka zdrowotna sprawiłaby, iż kobiety mogłyby podejmować decyzje dotyczące własnego życia, znacząco zwiększyłaby szanse na wyjście z ubóstwa i zmniejszyłaby ryzyko przedwczesnej śmierci z powodu możliwej do uniknięcia choroby.

Zapewnienie publicznych, dostępnych, bezpłatnych i odpowiedniej jakości usług publicznych nie jest tanie. Jednak z rozwoju sektora publicznego de facto korzystają wszyscy, a nie tylko ci, których nie stać na opłacenie sobie usługi prywatnej. Choć czasem trudno te korzyści przeliczyć na dolary. Jak bowiem przeliczyć skutki takie jak mniej popełnianych przestępstw, wzrost społecznego zaufania, większa integracja społeczna, lepsze zdrowie czy ogólny poziom odczuwanego szczęścia?

Autorzy raportu wielokrotnie podkreślają, że ekstremalne nierówności nie są czymś nieuniknionym. To nic innego jak konsekwencje politycznych wyborów. Na dowód tego raport Oxfam prezentuje także pozytywne przykłady rządów, które podejmują kroki w celu zmniejszenia nierówności.

• Rząd Korei Południowej podniósł płace minimalne, podniósł podatki na najbogatszych ludzi i korporacji dzięki czemu wprowadzono powszechny system wsparcia dla dzieci.

• Rząd Indonezji podniósł płace minimalne i zwiększył wydatki na zdrowie.

• Rząd Sierra Leone podniósł podatki dla najbogatszych i wprowadził powszechne szkolnictwo na poziomie podstawowymi średnim.

• Rząd Etiopii inwestuje w edukację. Kraj o dochodach takich, jakie Kanada miała w 1840, roku plasuje się na piątym miejscu na świecie pod względem wydatków na szkolnictwo (w proporcji do budżetu państwa). Dzięki temu od 2005 do 2015 roku do szkoły włączyło się dodatkowe 15 milionów dzieci, a liczba uczniów wzrosła z 10 milionów do 25 milionów

•Tajlandia wprowadziła w 2002 roku powszechną opiekę zdrowotną – kraj liczy 65 milionów, z dochodem na mieszkańca podobnym do USA w 1930 roku. Rząd Tajlandii zatrudnia 180 000 pielęgniarek i 50 000 lekarzy. Ponad 80 procent całej opieki świadczone jest przez państwo. Finansowanie odbywa się poprzez progresywne opodatkowanie, a wysokiej jakości usługi zdrowotne są dostępne bezpłatnie dla wszystkich.

Pomoc – ale jaka?

W walce z nierównościami i w tworzeniu usług publicznych państwa rozwijające się nie poradzą sobie same. Autorzy oceniają najważniejsze źródła finansowania.

Podatki

Jednym ze sposobów na finansowanie celów zrównoważonego rozwoju jest zwiększenie dochodów podatkowych od osób i przedsiębiorstw, które są w stanie zapłacić.
W idealnym świecie każdy kraj byłby w stanie sfinansować usługi publiczne dla swoich obywatelek i obywateli poprzez ściągnięte podatki. Aby było to możliwe, według ekonomisty Thomasa Piketty’ego optymalna najwyższa stawka podatku dochodowego od osób fizycznych powinna wynosić nawet 83 procent.

Jednak najbogatsi ludzie oraz korporacje, których są właścicielami, są objęte zbyt niskimi podatkami lub też w ogóle nie płacą ich w krajach rozwijających się, unikając podatków.
Dodatkowo, niemal na całym świecie rządy obniżają najwyższe stawki podatku dochodowego. Zjawisko to postępuje od wielu lat. Najwyższa stawka podatku dochodowego od osób fizycznych w USA wynosiła 94% w 1945 r. W roku 1980 wynosiła 70%. Dziś jest to 37%.

Obecnie średnia stawka podatku dochodowego od osób fizycznych na świecie wynosi 31 procent. W krajach rozwijających się średnia najwyższa stawka podatku dochodowego od osób fizycznych jest jeszcze niższa i wynosi 28 procent, a w przypadku podatku od osób prawnych 25 procent.

Gdyby zwiększyć przychody z podatków, a także inne dochody krajowe o 2 procent PKB w krajach o niskich i średnich dochodach, do 2020 r. zwiększyłoby to budżet tych krajów o 144 mld USD. To równowartość całkowitej pomocy jaką państwa te otrzymały w roku 2017.

Oficjalna Pomoc Rozwojowa (ang. Official Development Assistance – ODA). Z raportu wynika, iż walka z ekstremalnym ubóstwem w krajach rozwijających się nie może zależeć tylko od podatków, lecz musi polegać również na pomocy rozwojowej. Pomoc może wspierać niedofinansowane systemy opieki zdrowotnej, edukacji i zabezpieczenia społecznego bez zwiększania deficytu budżetowego odbiorców.

Wszystkie rządy zobowiązały się do zmniejszenia nierówności w ramach Celów Zrównoważonego Rozwoju, zobowiązując się do “przyjęcia polityki, w szczególności polityki fiskalnej, płacowej i ochrony socjalnej, i stopniowego osiągnięcia większej równości”.

W świecie obfitości, w którym kraje OECD szczycą się 52-krotnie wyższym dochodem na mieszkańca niż w krajach o niskim dochodzie, pomoc rozwojowa służy jako bezpośrednia redystrybucja zasobów od bogatszych do biedniejszych krajów. To kwestia sprawiedliwości, ponieważ bogactwa najbogatszych krajów są powiązane z kolonialną historią oraz dzisiejszym czerpaniem zysków z bogactw naturalnych w krajach postkolonialnych. Dla wielu z nas jest to także wyraz solidarności przekraczającej granice.

Czy to kosztowny gest? Zależy jak na to patrzeć.

Kraje będące donatorami OECD przeznaczają średnio 0,31% dochodu narodowego brutto na pomoc krajom globalnego Południa (147 miliardów dolarów w 2017 r.). 50 lat temu ogłoszono, iż będzie to 0,7% . Po półwieczu zaledwie… pięć krajów wypełnia to zobowiązanie. Gdyby wszystkie kraje będące donatorami OECD realizowały swoje zobowiązania, do 2030 r. możnaby było zdobyć dodatkowe 1,5 bln dolarów.

Bogate kraje powinny jednak nie tylko udzielać większej pomocy, ale powinny także lepiej kierować ją do krajów o najmniejszych zasobach, aby zaradzić skrajnemu ubóstwu.

Niestety w ostatnich latach pomoc na ochronę zdrowia i edukację uległa stagnacji: wydatki na pomoc na rzecz zdrowia (21 mld dolarów w 2016 r.) utknęły w martwym punkcie od 2013 r. (Po 250 procentach wzrostu w latach 2002-2013). Wydatki na pomoc na edukację (12 mld dol. w 2016) wzrosły jedynie o 6 procent w ujęciu realnym w latach 2010-2016. Raport ostrzega także, iż pomoc jest zbyt często wykorzystywana do wspierania partnerstwa publiczno-prywatnego.

Jedną z form pomocy jest Partnerstwo Publiczno-Prywatne (PPP). Bank Światowy i niektóre rządy donatorów patrzą z optymizmem na możliwości partnerstwa publiczno-prywatnego i prywatnego świadczenia usług jako alternatywy dla usług publicznych.

Jednak z raportu Oxfam wynika iż PPP są coraz bardziej kontrowersyjną i po prostu nieskuteczną metodą na walkę z nierównościami. Również Międzynarodowy Fundusz Walutowy przestrzega przed znacznymi ryzykami finansowymi związanymi z PPP. Badania przeprowadzone przez Oxfam i inne organizacje pozarządowe pokazują, że prywatyzowanie obszarów takich jak edukacja, opieka zdrowotna i inne usługi publiczne, lub finansowanie ich za pośrednictwem PPP, nie są realną alternatywą dla usług dostarczanych przez rząd. Wykluczają bowiem najbiedniejszych i tym samym jeszcze pogłębiają nierówności.

W raporcie podanych jest mnóstwo przykładów na takie nietrafione projekty. Na przykład w Pakistanie 24 miliony dzieci w wieku szkolnym nie uczestniczy w edukacji i tylko 15 procent ubogich dziewcząt wiejskich kończy podstawówkę. Aby rozwiązać ten problem, państwo Pendżab nie buduje już nowych szkół publicznych, a zamiast tego inwestuje w szkoły finansowane w ramach PPP. Głównym celem było zwiększenie liczby dzieci objętych szkołą. Jednak badanie Oxfam w szkołach z udziałem PPP pokazało, że tylko 1,3 procenta uczniów tych szkół było wcześniej wykluczonych z edukacji – co oznacza że w zasadzie projekt wcale nie objął tych, którzy byli spoza systemu. Dyrektorzy nowych szkół tłumaczą, że nie mogą przyjąć najbiedniejszych: „Nie stać ich na żadne wydatki na edukację. A my jako właściciele szkół nie prowadzimy działalności charytatywnej; mamy ograniczone środki z PPP i musimy zarabiać na siebie”.

Kolejny przykład pochodzi z Indii. Jest tu dostępna opieka medyczna najwyższej jakości – lecz tylko dla tych, którzy mają pieniądze na jej opłacenie. Kraj ten stanowi jedną z najważniejszych destynacji luksusowej turystyki medycznej. Jednocześnie publiczne wydatki na zdrowie należą do najniższych na świecie. Efekt? Najbiedniejsze stany indyjskie mają wskaźnik umieralności niemowląt wyższy niż w Afryce subsaharyjskiej.

Raport wymienia także przykład z Indonezji. W Dżakarcie, stolicy Indonezji, w 1997 r. sprywatyzowano kanalizację wodną. Proces odbył się poprzez PPP. Dwadzieścia lat później większość miasta nadal nie ma dostępu do wodociągów z czystą wodą, a rząd poniósł ogromne straty (przerzucone na podatników). Surabaya, drugie co do wielkości miasto w Indonezji, ma publiczne zaopatrzenie w wodę, które objęło 95,5 procent populacji (dane z 2016 r.) Surabaya ma dwa razy większy zasięg kanalizacji niż w Dżakarcie, a woda jest znacznie tańsza.

Raport Oxfam dowodzi, iż szczelniejszy i bardziej sprawiedliwy system opodatkowania, oraz pomoc międzynarodowa mogą skutecznie przyczyniać się do zmniejszania nierówności. Pomoc międzynarodowa może też wspierać rządy w pobieraniu podatków w sposób bardziej skuteczny i sprawiedliwy. Według autorów raportu to właśnie kluczowe zadanie, jeśli naprawdę chcemy zmierzać ku takiej przyszłości,w której pomoc nie będzie już potrzebna a kraje będą samowystarczalne.

Długi a nierówności

To kolejny ważny dla IGO wątek poruszony w raporcie – wątek o tym, jak długi (zaciągane w teorii na rzecz walki o sprawiedliwy rozwój), w praktyce przeistaczają się w narzędzie potęgujące niesprawiedliwość.

Coraz więcej rządów, szczególnie w Afryce zmaga się z gwałtownym wzrostem zadłużenia. Jak Kenia, która na obsługę długu wydaje teraz prawie 50 procent swoich dochodów. W obliczu istotnych potrzeb rozwojowych, niedostatecznej pomocy i dochodów krajowych, wiele rządów krajów rozwijających się realizuje swój rozwój na kredyt. Duża ilość pożyczek od prywatnych kredytodawców oraz pożyczek krótkoterminowych sprawia, że ​​kraje zadłużone stają się podatne na zmieniające się warunki finansowe. Dodatkowym problemem są nieprzejrzyste kredyty od rządów, takich jak Chiny i Indie, a także od komercyjnych pożyczkodawców z OECD. Przykład? W 2012 r. Zambia zaciągnęła pożyczki o niższym oprocentowaniu niż Hiszpania; dziś kraj płaci 16 procent odsetek.

Za nierozważnie przyznaną lub po prostu nieuczciwą pożyczkę pożyczkodawcy nie ponoszą odpowiedzialności. Ponoszą je państwa – a ściślej rzecz ujmując, zwykle ich obywatele i obywatelki.

Aby bowiem spłacić kredyty, w pierwszej kolejności państwa te zaciągają kolejne długi, a także obcinają wydatki na cele budżetowe. W efekcie, wiele państw zamiast zmniejszać nierówności społeczne bilansuje finansową próżnię w budżecie właśnie kosztem najuboższych – aby podołać spłatom pożyczek zaciągniętych na poprawę sytuacji. Aby uniknąć jeszcze większych tarapatów, zadłużone państwa wypuszczają obligacje. W ciągu ostatnich sześciu lat rządy krajów Afryki subsaharyjskiej wyemitowały aż 81 miliardów dolarów w obligacjach dolarowych dla inwestorów poszukujących wysokich zysków.

Według MFW, obecnie 23 kraje są w kryzysie zadłużenia lub są takowym zagrożone. Większość z nich znajduje się w Afryce subsaharyjskiej.

Wiele krajów rozwijających się boryka się obecnie z poważnymi problemami z obsługą swoich długów i musi podejmować trudne decyzje dotyczące przychodów i wydatków, często pod presją ze strony MFW.

W takich przypadkach decydujące znaczenie ma podejmowanie decyzji o tym, które podatki należy podnieść, a jakie wydatki obniżyć z najmniejsza szkodą dla społeczeństwa; istotny jest wpływ, jaki to będzie miało na bogatych i biednych ludzi oraz na mężczyzn i kobiety.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy zobowiązał się do wspierania krajów w zwalczaniu nierówności, ale badania Oxfam pokazują, że niewiele się dzieje w tym temacie. Nie podejmuje się praktycznie żadnych wysiłków w celu zmniejszenia zadłużenia poprzez restrukturyzację lub anulowanie, a tym samym w celu zmniejszenia kwot, które są przekierowywane z wydatków socjalnych po to by spłacać zadłużenie.

Autorzy raportu podkreślają, że aby zahamować ten proces, konieczne są zmiany systemowe na poziomie globalnym.

Bez nowego podejścia, projekty rozwojowe (i kredyty na nie zaciągnięte) będą de facto często szkodzić najbiedniejszym i pogłębiać przepaść między najbiedniejszymi a najbogatszymi.

Zdaniem autorów, konieczne będzie połączenie finansowania, programów restrukturyzacji i umorzenia długów, tak aby nieuczciwi wierzyciele wzięli na siebie część ciężaru. Należy skoncentrować się na podnoszeniu podatków od najbogatszych osób i korporacji, a także ograniczaniu ich korupcji i marnotrawstwa, zamiast obcinać usługi ubogim. Należy stworzyć niezależny mechanizm restrukturyzacji zadłużenia i arbitrażu, aby zapewnić bezpieczną i neutralną przestrzeń negocjacyjną, która chroni biednych obywateli krajów będących dłużnikami. Powinno się to łączyć z dużym wzrostem pomocy zagranicznej, aby państwa, zamiast zaciągać kredyty a później je spłacać, mogły faktycznie inwestować w zwalczanie nierówności.

Co robić, aby świat był lepszy

Poziom nierówności ekonomicznych, jaki mamy obecnie, jest katastrofą i rośnie on w zastraszającym tempie- mówi Gro Harlem Brundtland, była dyrektor generalna WHO oraz była premierka Norwegii.

Jak podkreślają autorzy projektu, rosnący globalny podział jest nie tylko niesprawiedliwy; jest także niebezpieczny. Różnice majątkowe stanowią zarzewie konfliktu a im większe różnice tym większe przyczyny konfliktów, bo tym większy gniew społeczny, frustracja i niezgoda.

Aby zahamować ten proces narastania nierówności ekonomicznych i społecznych, niezbędne jest dużo wyższe opodatkowanie tych, którzy na obecnym systemie zyskali najwięcej: najbogatszych oraz największe korporacje.

Badania pokazują, że najskuteczniejszą forma walki z nierównościami jest wspieranie usług publicznych – dostępnych dla wszystkich, bezpłatnych i dopasowanych do potrzeb obywateli i obywatelek.

Autorzy podkreślają także, że jeśli nie zastanowimy się nad tym, co począć z bezmiarem nieodpłatnej pracy (wykonywanej głównie przez kobiety), wysiłki na rzecz równouprawnienia płci i wyrównywania szans będą szły na marne.

Najważniejsza w tym wszystkim wydaje się konieczność zmiany wiodącej, dominującej globalnie filozofii neoliberalnej na taką, która w centrum zainteresowania stawia nie rozwój linearny i zysk, lecz człowieka i dobro społeczne. Autorzy z Oxfam określają ją mianem Human Economy – gospodarki o ludzkim obliczu, definiującej postęp i rozwój zupełnie inaczej niż neoliberalne wskaźniki ekonomiczne. Nick Hanauer, przedsiębiorca i inwestor venture capital (jego wypowiedź można znaleźć we wstępie do raportu) pisze wprost: świat oparty na wykluczającym i wysoce nierównym podziale dóbr i zysków może wydawać się nam nieuniknionym kierunkiem rozwoju. Jednak model oparty na skrajnościach w końcu się zawali. Chaos, jaki z tego wyniknie, nie przysłuży się ani biednym, ani bogatym, ani tym co pośrodku. Potrzebny nam nowy zestaw idei.

Od IGO dodamy, że alternatywą do obecnego stanu rzeczy może być realizacja perspektywy praw człowieka w rozwoju. O tym postulacie pisaliśmy wielokrotnie i zachęcamy Czytelników do lektury naszych materiałów na ten temat: https://igo.org.pl/tag/hrba/

Przeczytaj artykuły o podobnej tematyce:

, , , ,